25 kwietnia 2014

Mix ostatniego tygodnia!


Blogotok #1 !
Czyli pierwsze spotkanie kieleckich blogerów! :)
Super ludzie, super atmosfera, super jedzenie! :D


Niestety następne odbędzie się już najprawdopodobniej po moim wyjeździe.






Mam już wizę!




Zakończenie liceum


3 lata zleciały jak z bicza strzelił!
Wiele się nauczyłam. Nie chodzi mi tu tylko o tę wiedzę książkową, którą będę starała się wykorzystać na maturze, ale tę życiową, z której egzaminy mam co dzień.

Poznałam wielu cudownych ludzi i zawarłam przyjaźnie, których ani dystans, ani czas nie będą w stanie pokonać.
W moim liceum spędziłam mnóstwo cudownych chwil. I choć zdarzały się momenty, w których myślałam jak Schopenhauer, to wiem, że kiedy będę wspominać te trzy lata, na mojej twarzy pojawi się uśmiech.


DZIĘKUJĘ 

22 kwietnia 2014

Wiza story! +bonus!

Moja 'historia' zaczyna się już w poniedziałek, bo do Warszawy mam ok 200km, a inteligentnie umówiłam się na 8:00. Nocowałam w jakimś hostelu ok 8 min piechotką od ambasady. Najbardziej bałam się tego, że zaśpię, ale dałam radę, a nawet budziłam się z 10 razy w nocy. Z hostelu wyszłam około 7:30, żeby się przypadkiem nie spóźnić :D Pod ambasadą była już kilkunastoosobowa kolejka. Ochroniarze wpuszczali po jednej osobie, lub np parze.  Ludzie weszli bardzo szybko więc kilka minut po przyjściu stałam już pod drzwiami. Jeszcze przed wejściem jeden z ochroniarzy zabrał ode mnie wyłączony już wcześniej telefon i dał mi numerek, żebym go później mogła odebrać. Weszłam do środka. Pomieszczenie było małe. Najpierw powiedziałam nazwisko i chyba pokazałam paszport (nie pamiętam dokładnie). Musiałam zdjąć kurtkę, która razem z teczką, w której miałam dokumenty, przejechała na takiej taśmie, jak są na lotniskach, a ja sama przeszłam przez bramkę. Rozbawił mnie chłopak, który był przede mną. Miał przy sobie scyzoryk i najpierw starał się przekonać ochroniarzy, że nic nikomu nie zrobi, a potem chciał go tam gdzieś położyć żeby zabrać później :D Nie wiem jednak jak to się skończyło bo zabrałam swoje rzeczy i przeszłam dalej. A dalej był jakby długi 'korytarz'. Ściany i dach chyba ze szkła, nie przyglądałam się, bo zżrał mnie stres :D Ludzie czekali grzecznie w kolejce. Najpierw jakaś pani poprosiła o przejście dalej, po polsku i po rosyjsku, osoby, które ubiegały się o zieloną kartę, a kilka minut później, osoby, które ubiegały się o wizę nieimigracyjną i były umówione na godzinę 8:00-czyli m.in. mnie! :D Weszliśmy do kolejnego małego pomieszczenia, w którym były 3 kobitki. Jedna siedziała przy mikrofonie, dwie stały przy biurku. Kiedy przyszła moja kolej, podeszłam do jednej ze stojących. Sprawdziła zdjęcie w paszporcie i na potwierdzeniu umówienia spotkania, sprawdziła samo potwierdzenie, DS-2019 i chyba SEVIS. Kiedy moje dokumenty były sprawdzane, jeden pan został odesłany do fotografa, żeby zrobił sobie zdjęcie, a chłopak od scyzoryka nie miał potwierdzenia więc też musiał się wrócić :D Ta kobitka, która sprawdzała moje dokumenty, włożyła mi je później do paszportu i pokierowała 'schodami w dół'. Była to duża sala. Na prawo od wejścia wisiały trzy duże zdjęcia - w tym Obamy! Na jednej ścianie były okienka (połowa do rejestracji, druga do rozmów z konsulami), a w dalszej części sali było dużo krzeseł w rzędach-coś jak poczekalnia. Kilka minut stałam w kolejce, potem podeszłam do okienka. Pani zapytała jaki jest cel mojej podróży. Potem zeskanowała mi odciski palców na skanerze i dała kartki z moimi prawami w USA. Miałam je czytać kiedy ona wpisywała dane do komputera. Noo to przeczytałam te kilka punktów, które są na pierwszej stronie i stwierdziłam, że mi to wystarczy, bo miałam już wcześniej zdjęcia tego od dziewczyn z grupy na fb. Potem wzięłam swój numerek i przeszłam do części z krzesłami. Nie zdążyłam jeszcze w sumie do nich dojść, spojrzałam na wyświetlacz nad okienkiem konsula i widniał tam mój numerek! Podeszłam do niego, uśmiechnięta ze stresu. 'Dzień dobry! :D' Równie uśmiechnięta pani konsul zapytała po co jadę do USA. Jak powiedziałam, że au pair, powiedziała: Teraz będziemy weryfikować odciski palców so put your right hand on the scanner... i od tej pory rozmawiałyśmy po angielsku. Poprosiła żebym powiedziała coś o swojej rodzince, o swoim doświadczeniu, zapytała dlaczego chcę zostać au pair, gdzie będę mieszkać, czy mam rodzinę w USA, zapytała o zawód moich rodziców i czy wiem kim są moi host parents,czy byłam już gdzieś za granicą, zapytała co chcę robić o powrocie i o moje prawa w Ameryce.. :D i tu myślałam że 'oblałam', bo pamiętałam tylko, że mam prawo do sprawiedliwego traktowania i godziwego wynagrodzenia, prawo do zachowania własnego paszportu i innych dokumentów tożsamości. No i to drugie jak drugie, ale z pierwszym miałam spory problem, bo ja nie wiedziałam jak to jest po angielsku :D Więc powiedziałam 'I must be treated like a human and I must get enough money' :D chwila zastanowienia i całkiem sprawnie powiedziałam drugie, a potem pustka! powiedziałam, że nie pamiętam teraz więcej, ale mam to w teczce, a pani konsul się zaśmiała i powiedziała, że to ok, nie ma problemu :D potem powiedziała mi że dokumenty i wizę dostanę z paszportem, a ja 'ok' i stoję dalej. Pani konsul spojrzała na mnie, bo ona już skończyła, a ja tego nie załapałam :D powiedziała, że to wszystko i mogę iść, więc uradowana wyszłam stamtąd prawie w podskokach, i jeszcze na ulicy miałam ciągle w głowie zdanie 'enjoy your time in the US!', które na zakończenie powiedziała do mnie pani konsul :)
Także no stres dziewczęta, bo ta rozmowa naprawdę nie jest straszna, a w moim przypadku była nawet zabawna :D teraz tylko czekam na dokument :)




Po powrocie do Kielc odczytałam maila od Cultural Care o tym, że.... mój bilet jest już zarezerwowany!
I tak oto lecę 23 czerwca z Warszawy do Nowego Jorku, z przesiadką w Berlinie, a 27 czerwca z Nowego Jorku do Chicago :)

I nie wiem tylko kim jest Dobrosława :D





19 kwietnia 2014

Spotkanie wizowe || To do list. || DKMS


W piątek umówiłam się na spotkanie wizowe w ambasadzie. Mam je w najbliższy wtorek (22.04) o 8:00.

Trzymajcie kciuki!

Po tym spotkaniu już na 100% skupiam się na maturach! Ostatnią mam 19 maja. Zostanie mi więc miesiąc na załatwienie kilku spraw...

1. Zrobienie badań u lekarza
2. Wyrobienie międzynarodowego prawa jazdy
3. Ogarnięcia zaświadczenia o niekaralności
4. Zamknięcie konta w banku
5. Powiadomienie DKMS o zmianie adresu

Przy okazji chciałam Wam troszkę napisać o tym z punktu nr 5.



KLIKNIJ W OBRAZEK

Fundacja DKMS – Baza Dawców Komórek Macierzystych Polska
Jest to fundacja zajmująca się 'gromadzeniem' potencjalnych dawców szpiku kostnego. Czyli jeśli jest jakaś osoba chora na białaczkę, to ta fundacja szuka 'bliźniaka genetycznego' tej osoby. Szpik pobiera się z krwi lub z kości biodrowej (rzadziej). W ten sposób można uratować komuś życie.


Jak stać się dawcą? Bardzo prosto. Wchodzimy na stronę DKMS, w zakładkę 'Zostań dawcą' i postępujemy zgodnie ze wskazówkami.

W skrócie: najpierw musimy dowiedzieć się czy możemy zostać dawcą. Musi być spełnionych kilka wymagań (np. trzeba mieć ukończone 18 lat). Jeśli się nadajemy to rejestrujemy się na stronie. W ciągu 2-3 tygodni dostajemy pakiet rejestracyjny, w którym znajdują się m.in. pałeczki do pobrania wymazu z ust, a 3-4 miesiące po rejestracji otrzymujemy kartę Dawcy DKMS.

Procedura jest prosta i oczywiście bezbolesna, a może dać komuś nowe życie.

Warto więc zastanowić się nad rejestracją. Oczywiście sama rejestracja online nie znaczy, że od razu stajemy się potencjalnym dawcą. Dzieje się tak dopiero, kiedy dostajemy kartę Dawcy. Można więc zamówić sobie broszurę i wtedy wszystko jeszcze raz przemyśleć.

Ja jestem już zarejestrowana i Wam też to polecam. A nóż ktoś z nas stanie się bohaterem.
Buziaki!

16 kwietnia 2014

O płatności słów kilka.


W poprzednim poście pisałam o problemach, które miałam, w związku z opłatą za rozpatrzenie wniosku o wizę. Polegało to na tym, że nie zapłaciłam, tak jak należy, w banku ani online, ale na poczcie, co teoretycznie nie jest wskazane. Dodatkowym problemem był fakt, że w ogóle nie wiedziałam czym jest numer potwierdzenia. Bez niego ta wpłata była tak naprawdę nieważna, bo ten numer pozwala przyporządkować wpłatę do odpowiedniego profilu, więc mogło mi przepaść 500zł. Wiedziałam, że po zaksięgowaniu wpłaty, na stronce automatycznie mi się to pokaże i właśnie problem był taki, że nie pojawiało mi się tam nic.. Pytałam inne au pairki i poprosiłam o pomoc dziewczyny z CC. Wykonałam kilka telefonów, pisałam maile. Wytłumaczyłam, że wypełniłam ten kwitek danymi z tabelki, która pojawiła mi się po wypełnieniu aplikacji do wizy. Nie wiedziałam nawet czy dobrze to wszystko na kwitek przepisałam. Wróciłam do domu po angielskim, napisałam już maila do ambasady z prośbą o pomoc, ale przed wysłaniem weszłam jeszcze na tą stronkę żeby sprawdzić czy poprawnie przepisałam dane, a tu... pojawił mi się numer potwierdzenia. No w porę.. Wyjęłam ten kwitek z poczty i okazało się, że jest to ten sam numer, który mam wpisany w tytule przelewu! Patrzę dalej, a tam przycisk 'kontynuuj'. I przeszłam do stronki, na której można się umawiać na spotkanie wizowe. Wszystko jest w porządku! Wpłata została zaksięgowana :)

Wychodzi więc na to, że narobiłam niepotrzebnego szumu, a sobie dołożyłam tylko stresu, a i tak wszystko skończyło się dobrze. Jutro planuję zadzwonić do ambasady i umówić się na spotkanie, które najprawdopodobniej będę miała w przyszłym tygodniu.
Wiza jest tak naprawdę ostatnim przystankiem przed wylotem, bo jak już ją dostanę to zostaną mi jedynie takie formalności jak międzynarodowe prawo jazdy czy badania u lekarza. Jeszcze 'tylko' to spotkanie, a potem już z górki :)


14 kwietnia 2014

Troubles, troubles... czyli Julia w krainie bankowości

Przez maturę i wszystko inne (głównie to, że mi się nie chciało) wiza zeszła na dalszy plan. Ogarnęłam się jednak i zrobiłam sobie zdjęcie,i z wieelkim trudem i bólem wypełniłam ostatnio tę nieszczęsną aplikację.
Wypełniałam ją kilka godzin. Nie wiedziałam co gdzie wpisywać, a niektóre pytania mnie po prostu rozwaliły. Przykład: Czy będąc w USA zamierzasz brać udział w akcjach organizowanych przez organizacje terrorystyczne? albo Czy kiedykolwiek zmuszałeś kogoś do aborcji? w aplikacji było kilkadziesiąt pytań tego typu..
Aplikacja to jednak pół biedy.. bo Basia-geniusz namąciła przy teoretycznie najprostej części... przy płaceniu za spotkanie wizowe. Od początku...Dwa dni temu wybrałam się do Kielc z pieniążkami i wydrukowaną karteczką. Znalazłam bank, ale ponieważ była to sobota, bank był zamknięty. Poszłam więc na pocztę, która jest przy banku. Pani w okienku sprawdziła cośtam w systemie i powiedziała, że nie ma problemu, mogę zapłacić to u niej. Powiedziała co gdzie wpisać na kwitku, zapłaciłam i wyszłam. Po powrocie do domu chciałam umówić się na spotkanie przez internet. Wchodzę na tą stronką, a tam.. okienko, do którego należy wpisać numer potwierdzenia. Ok, ale co to? Noo i tu pojawiła się panika.. Kilka wiadomości, maili do obecnych au pairek, do Pani Ani z CC. I każda odpowiedź inna. Teraz nie wiem właściwie czy wszystko jest ok czy mi te pieniądze przepadły. Wszystko powinno się rozwiązać w najbliższych dniach.

Od ostatniego posta z rodzinką kontaktu nie mam :D napisałam kiedyś maila do D., ale mi nie odpisała :D Zajęta pewnie! :D
Jestem za to w stałym kontakcie z J (ich ap).

A takie piękne kartki wysyłam rodzince i J. z okazji Wielkanocy :)