14 kwietnia 2014

Troubles, troubles... czyli Julia w krainie bankowości

Przez maturę i wszystko inne (głównie to, że mi się nie chciało) wiza zeszła na dalszy plan. Ogarnęłam się jednak i zrobiłam sobie zdjęcie,i z wieelkim trudem i bólem wypełniłam ostatnio tę nieszczęsną aplikację.
Wypełniałam ją kilka godzin. Nie wiedziałam co gdzie wpisywać, a niektóre pytania mnie po prostu rozwaliły. Przykład: Czy będąc w USA zamierzasz brać udział w akcjach organizowanych przez organizacje terrorystyczne? albo Czy kiedykolwiek zmuszałeś kogoś do aborcji? w aplikacji było kilkadziesiąt pytań tego typu..
Aplikacja to jednak pół biedy.. bo Basia-geniusz namąciła przy teoretycznie najprostej części... przy płaceniu za spotkanie wizowe. Od początku...Dwa dni temu wybrałam się do Kielc z pieniążkami i wydrukowaną karteczką. Znalazłam bank, ale ponieważ była to sobota, bank był zamknięty. Poszłam więc na pocztę, która jest przy banku. Pani w okienku sprawdziła cośtam w systemie i powiedziała, że nie ma problemu, mogę zapłacić to u niej. Powiedziała co gdzie wpisać na kwitku, zapłaciłam i wyszłam. Po powrocie do domu chciałam umówić się na spotkanie przez internet. Wchodzę na tą stronką, a tam.. okienko, do którego należy wpisać numer potwierdzenia. Ok, ale co to? Noo i tu pojawiła się panika.. Kilka wiadomości, maili do obecnych au pairek, do Pani Ani z CC. I każda odpowiedź inna. Teraz nie wiem właściwie czy wszystko jest ok czy mi te pieniądze przepadły. Wszystko powinno się rozwiązać w najbliższych dniach.

Od ostatniego posta z rodzinką kontaktu nie mam :D napisałam kiedyś maila do D., ale mi nie odpisała :D Zajęta pewnie! :D
Jestem za to w stałym kontakcie z J (ich ap).

A takie piękne kartki wysyłam rodzince i J. z okazji Wielkanocy :)

5 komentarzy:

  1. To normalne, że rodzinka się nie odzywa, ja ze swoimi też nie mam na chwile obecną kontaktu :D Fajne kartki!:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, mam nadzieję, że się nie obrazisz, jak zerżnę od Ciebie pomysł wysłania kartek, co prawda jest już dość późno i na pewno na czas nie dojdzie, ale zawsze to miły gest. Poza tym ja też nie mam ostatnio kontaktu z rodzinką. Zdaję sobie sprawę, że ją zabiegani no i spędzają czas z obecną au pair, więc nie chcę im tego odbierać, chociaż nie ukrywam, że wolałabym być z nimi w stałym kontakcie. Ale taką kartką dam o sobie znać i na pewno zrobi im się miło : ) btw. dawno wysłałaś kartki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luuz :D Nie należę do osób, które się obrażają, a już na pewno nie o coś takiego :)
      Kartki wyślę dopiero jutro, bo dziś je dostałam :) Więc też na pewno dojdą już po świętach, ale to nic- większa niespodzianka :)

      Usuń
  3. Osz Ty! Już myślałam, że sama kartki zrobiłaś :D Ja lubię się bawić w takie rzeczy i czasem sama właśnie kombinuję co by tu zrobić, żeby kartka nie była zwykła i ją udoskonalam. A te jajeczka są prawdziwe przecięte na pół, czy plastikowe? Żeby nie pękły w drodze :)
    Co do przelewu to nie wiem czy dobrze rozumiem, ale jak płacisz na poczcie, to babka daje odbitkę tego kwitu przelewu, co do numeru, to nie mam pojęcia o co chodzi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, kartki zamowiłam :D Jedyne co ja do nich wniosłam to to, że jest 'wesołych świąt' w trzech językach :D
      Jajeczka są styropianowe :)

      Z pieniędzmi już wszystko w porzadku... :) Choć przez pewien czas naprawdę myślałam już, że będę musiała płacić jeszcze raz.. ale o tym już w kolejnym poście, który chcę napisać jak umówię się na spotkanie w ambasadzie :)

      Usuń