3 sierpnia 2014

Niagara Falls

Z Kanady wróciłam już w piątek, więc pora w końcu opisać kolejny dzień.

W niedzielę rano  zjedliśmy śniadanie, wyszykowaliśmy się i pojechaliśmy do pięknego polskiego kościoła na mszę. Ksiądz ma rozmach. Kościół jest wielki, a przed nim jest pomnik Jana Pawła II i tablica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej. Na drzwiach są pozłacane płytki. Były one ufundowane przez sponsorów, a każda kosztowała 6tys dolarów. Podczas ogłoszeń duszpasterskich ksiądz prosił o datki, bo pozostało jeszcze do spłacenia prawie 3mln dolarów! A w dodatku każdego miesiąca dochodzi 11tys dolarów odsetek.



Zaraz po mszy ruszyliśmy na południe do Niagara Falls!
Ciocia wysadziła mnie i M. obok jakiejś fontanny. Po drugiej stronie drogi były już wodospady.
Przeszłyśmy przez ulicę i szłyśmy wzdłuż balustrady, podziwiając i robiąc tysiące zdjęć.
Było naprawdę gorąco, ale czasami robiło się chłodno od wody z wodospadu, która padała na nas jak deszcz.




za mostem są już Stany










Po napatrzeniu się na wodospady, zjadłyśmy lunch w Tim Hortons i poszłyśmy zwiedzać miasteczko. 
Niedaleko wodospadów jest jedna ulica, na której jest wiele atrakcji turystycznych i sklepików z pamiątkami, ale to tyle. Oprócz okolicy wodospadów i tej ulicy miasteczko jest spokojne i trochę puste.

 
Na zachodzie Kanady wciąż są prawdziwe totemy!

W Niagara Falls są 4 muzea figur woskowych.




zapach w tym sklepie był cuuudny <3


wszechobecny Tim Hortons, jak dla mnie 10x lepszy niż Starbucks!

kiepska wersja Katy Perry


Jak najbardziej polecam!



2 komentarze: