24 września 2014

Cabin, sweet cabin




W czwartek po południu, ruszyliśmy całą czwórką do małej wioski na północy Michigan - Northport. Po prawie 6 godzinach wypełnionych muzyką, śpiewami, krzykiem dziecka i rozmowami, przeplatanymi z przerwami na smoothie z KFC i moje kanapki, dotarliśmy w końcu do małej drewnianej chatki gdzieś w środku lasu. Rozpakowaliśmy auto, wybraliśmy pokoje i poszliśmy spać.

W piątek miałam się normalnie zajmować małą, ale host tata powiedział, że mogę pospać dłużej. Kiedy obudziłam się około 10, mała B. spała w swoim pokoiku, odpoczywając po spacerze nad jeziorem Michigan i śniadaniem na trawie. Hości pojechali na śniadanie, a ja, dopóki B. spała, miałam czas dla siebie. Obudziła się w momencie, kiedy hości weszli do domku, więc przygotowałam ją do wyjścia i pojechaliśmy na wycieczkę po okolicy. Najpierw byliśmy w kilku parkach, a po lunchu w małym barze, w miasteczku rybackim Leland, pojechaliśmy zobaczyć wydmy.  My weszliśmy tylko na pierwszą wydmę, a żeby dojść do jeziora Michigan trzeba było przejść jeszcze siedem. Wydmy były wieeelkie i bardzo strome, a my mięliśmy ze sobą dziecko no i, nie oszukujmy się, oprócz mojej hm, nikt u nas w rodzinie w super formie nie jest, więc było ciężko. Porobiliśmy zdjęcia, odpoczęliśmy trochę na piachu i wróciliśmy do samochodu. Potem pojechaliśmy na punkt widokowy, z którego widać było wydmy i okoliczne jeziora, a następnie wróciliśmy do domu. Wieczorem, jak zawsze, zjedliśmy razem kolację i kiedy wszystko było już sprzątnięte, obejrzeliśmy 'Labor day'. Film jak najbardziej polecam, ale z moim host tatą nie dało się nie śmiać i do tej pory zastanawiamy się, czy to jest opowieść o miłości, czy o syndromie sztokholmskim..
W sobotę pojechaliśmy na pyszne śniadanie, a potem nad brzeg jeziora. Wróciliśmy do domu i ja zostałam z małą, a hości wyszli na kolację.W niedzielę była ogromna ulewa i piździło jak w kieleckim, więc rano spakowaliśmy wszystko do samochodu, pojechaliśmy na mszę do pobliskiego kościółka i udaliśmy się w długą i męczącą drogę powrotną.


Northport umiejscowiony w hrabstwie Leelanau i stanie Michigan


wnętrze chatki

mój pokoik

widok z tarasu baru w Leland








kiepska latarnia




4 komentarze:

  1. Musiało być pięknie.. ładne widoki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne widoki, to musi być doświadczenie i lekcja życia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że odnajdujesz się w nowej rodzinie. Trzymam mocno kciuki, żeby dalej było tylko lepiej :) A chatka jest cudowna, zawsze chciałam weekend w takiej, nawet nie po to, żeby widzieć co jest na zewnątrz, tylko, żeby siedzieć przed kominkiem z grzanym winem czy coś :D Jak mała? Przyzwyczaja się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak <3 mała woli już być na rękach u mnie niż u taty ^^

      Usuń