1 września 2014

Ostatnie dni w Naperville

U mnie dużo się teraz dzieje, na nic nie mam czasu. Napiszę w skrócie: jest (bardzo) dobrze! Mam tu wieelu znajomych, których na pewno jeszcze będę odwiedzać, bo z Ann Arbor do Chicago jest tylko 4h.
Jestem już prawie spakowana, ale biletów jak nie miałam tak nie mam!
Swoją drogą muszę chyba zaprzestać kupowania ubrań, bo brakowało mi drugiego tyłka, który usiadłby obok mojego na walizce. Jako stuprocentowa kobieta pełna kobiecości, napiszę: mam za dużo ubrań! ...albo za małą walizkę..;) Jednak postanowiłam: zaczynam w końcu odkładać na podróże! Które, swoją drogą, zapowiadają się całkiem ciekawie ;>


Zaczęłam też ćwiczyć! Nie ćwiczę codziennie, ale staram się robić to jak najczęściej i już naprawdę czuję różnicę. Tym bardziej, że i jem zdrowiej. Albo inaczej: omijam szerokim łukiem napakowane chemią jedzenie, jak na przykład chleb, którego data ważności sięga grudnia.
Pewnie nie zmieniłabym w swojej diecie niczego, gdyby nie moje ulubione spodnie, których nie mogę już dopiąć... Ale cóż poradzić, kiedy host co tydzień przygotowuje przepyszne mięsko na barbecue!


Coś dużo piszę na moim blogu o jedzeniu... ale przecież każdy ma jakieś pasje, nie? :D

Dziś (niedziela) PRACOWAŁAM. 17-1 w nocy, ale oczywiście dzieci poszły spać około 21:30, więc i ja mogłabym teoretycznie iść już spać. W minionym tygodniu pracowałam już 45h, ale hości chcieli mnie 'użyć', bo w tym tygodniu będę pracować tylko pon-środa (albo i czwartek!), a i tak mi muszą zapłacić za cały tydzień. A ja ich całkowicie rozumiem i nie chcę psuć relacji w ostatnim tygodniu, więc się zgodziłam.
Było super! Zjedliśmy (przygotowaną przez hosta) kolację, potem sporo zabawy, dalej ubaw przy kąpieli, książka i spać. Keegan zasnął już około 20, więc miałam naprawdę lekko.
Tre i Gavin niczego mi nie utrudniali, a mogę nawet powiedzieć, że byli kochani jak nigdy!
Przede mną ostatnie dni pracy tutaj, a potem: Welcome Michigan!



1 komentarz:

  1. Cieszę się bardzo, że mimo rematchu jakoś Wam się z rodziną poukładało. I jeszcze bardziej się cieszę, że znalazłaś nową rodzinę. Trzymam mocno kciuki i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Czekam niecierpliwie na relacje z nowego miejsca! :)

    OdpowiedzUsuń