24 czerwca 2014

Lot | pierwszy dzień szkolenia | campus


Lot z Warszawy do Berlina był krótki (dzięki Bogu!). Lecieliśmy malutkim samolotem. Z okna widać było skrzydło i troszkę poza nim.. Najgorsze było lądowanie.

Z Berlina do Nowego Jorku lecieliśmy dużym samolotem, ale ja i D. siedziałyśmy na środku, więc przez okna nie mogłyśmy nic zobaczyć. Nie było dużo miejsca, ale było wygodnie. Dostaliśmy koce i poduszki. Jedzenie było średnie, ale jak na samolot to w sumie całkiem całkiem. Każdy miał przed sobą dotykowy monitorek, więc można było oglądać filmy, seriale, słuchać muzyki, grać, itd. Wybór był naprawdę duży. Mój ekranik co jakiś czas nawalał... i sam włączał co popadnie - włącznie z lampą nade mną. Może nie było to aż takie straszne, ale głupio się czułam, kiedy lampa zaczynała na zmianę włączać się i wyłączać, jakbym wzywała kogoś na pomoc. 




Z lotniska do szkoły jechaliśmy ponad godzinę. Większość drogi przespałam. W szkole bylismy po 19. Zjedliśmy kolację, potem było krótkie spokanie i rozeszliśmy się po pokojach. Ja jestem w pokoju ze Szwedką i kolumbijką. Obie będą mieszkać w Chicago.

W pokojach śmierdzi jakby były rok zamknięte,więc okna są otwarte 24h



Kampus jest naprawdę piękny. Jest tu dużo zieleni i wody. Powietrze jest jakby morskie, przez co czuję się jak na wakacjach :P









Zajęcia wcale nie są nudne :) no.. może troszkę. Ale generalnie prowadzone są ciekawie, czas mija szybko i czasami można dowiedzieć się ważnych rzeczy. Większość informacji jest oczywista, jesli ktoś już zajmował się dziećmi, ale mówimy też dużo o bezpieczeństwie, co jest bardzo potrzebne. 





W kafeterii jest bar sałatkowy, napoje nalewamy sami + są podawane różne dania, jak to na talerzu po prawej..
Cheesburger mi nie smakował, chipsów też nie zjadłam. Na lunch był mac&cheese z dziwną rybą.. Rano mieliśmy duży wybór, bo na śniadanie mogliśmy sobie wybrać od płatków z mlekiem, przez kanapki po bajgle.

Niedobre jedzenie..


Bagaże mamy w oddzielnym budynku który jest cały czas otwarty (!!) żeby każdy mógł wziąć swoje rzeczy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Poszłam tam dzisiaj z dziewczynami i okazało sie, że kod do mojej walizki nie działa! Był dla mnie tak oczywisty, że nie mogłam go zapomnieć, nie wiem co się stało.. Próbowałam różnych kombinacji i żadna nie zadziałała. Jutro znów spróbuję go otworzyć, jeśli się nie uda to w piątek lub sobotę poproszę o pomoc host dad.

Ogólnie to wszystko jest ok, wszyscy są tu bardzo mili, a angielski nie jest problemem, bo zawsze jest ktoś, kto mówi gorzej od ciebie :D

13 komentarzy:

  1. czuję się trochę jakbym czytała jakąś fajną książkę, ale nie ma kolejnego rozdziału :D TAK jestem ciekawa jak będzie wyglądało spotkanie z rodziną, a to już jutro! powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie, ja do rodzinki lecę w piątek. na dodatek dopiero o 16 'tego czasu' :D

      Usuń
  2. w końcu przeczytałam długo wyczekiwanego posta ;D
    Chyba właśnie te pierwsze zza oceanu najbardziej mnie jarają ;D
    Czekaaam na pierwszy u HF :p
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisałabym więcej, ale byłam bardzo zmęczona.. dzisiaj pierwsza pomoc, a jutro NY to na pewno coś się pojawi ^^

      Usuń
  3. Jak oglądam te zdjęcia i czytam to co napisałaś to zupełnie nie mogę pojąć skąd w CC tak wygórowane ceny skoro warunki na szkoleniu mają chyba najgorsze.. Na szczęście to tylko kilka dni więc można się przemęczyć :) Trzymam kciuki za spotkanie z rodzinką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie cały czas się nad tym zastanawiam, ale to chyba dlatego, że muszą płacić za ten cały campus

      Usuń
  4. To zdanie z angielskim strasznie mnie pocieszyło. :-D Zawsze byłam zdania, że coś tam umiem. Dam radę się dogadać jak muszę, ale ostatnio przeglądając blogi i pytania jakie dziewczyny wymieniają z rodziną próbowałam sobie na nie sama w głowie odpowiedzieć po angielsku iii... CZARNA DZIURA. Czy to normalne? hahaha. Powodzenia z HF. Szybko się tam zaklimatyzuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. normalne, a po przyjeździe tutaj jeszcze mi więcej z głowy wypadło :D Dziękuję! ^^

      Usuń
  5. Pocieszyłaś mnie tym "zawsze jest ktoś, kto mówi gorzej od ciebie :D"
    ...cholera dziwne, że te wszystkie walizki stoją w otwartym pomieszczeniu. Chociaż ja to się póki co gorliwie modlę, żeby mi na lotnisku bagażu nie zgubili :P
    ...a jakimi liniami leciałaś?

    OdpowiedzUsuń
  6. pierwszy raz lecialas samolotem ? :)
    milego zwiedzania NY! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. sam kampus faktycznie ciekawie wygląda! :) to teraz czekamy na relację z piątku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. I kolejna już za oceanem :) nawet nie wiesz jak się cieszę :D
    a co do walizki, to licząc rachunkiem prawdopodobieństwa, masz "tylko" 1000 możliwości kombinacji liczbowych :P więc jak trochę posiedzisz i popróbujesz, to w końcu Ci się uda xd żartuję oczywiście i mam nadzieję, że obędzie się bez użycia młotka lub innych, cięższych narzędzi :))

    OdpowiedzUsuń