22 czerwca 2014

Ostatnie godziny w Polsce

Właśnie sprawdzam pogodę na najbliższy tydzień. Już nie dla Kielc, a dla Nowego Jorku [Ale jak to??]. Jeszcze wcale to do mnie nie dochodzi. W uświadomieniu sobie faktu, że już JUTRO TAM BĘDĘ nie pomagają mi ani rozmowy, ani walizki, ani nic kompletnie..




Kilka dni temu byłam skserować dokumenty. Szłam do ksera chodnikiem, trzymając teczkę z paszportem i prawkiem międzynarodowym. W pewnym momencie zorientowałam się, że jest ona jakaś lekka.. otwieram- w kopercie nie ma dokumentów! Odwracam się, a mój paszport z wizą i prawko leżą na trawie jakieś 10 metrów za mną. Badum tss


Kupiłam jeszcze dwa prezenty: miód pitny dla hostów i książkę z polskimi legendami po polsku, i po angielsku.





Jestem już (prawie) spakowana. Prawie, bo jeszcze dzisiaj prałam sobie kilka rzeczy, które do tej pory nie wyschły.. Wiem, dzień przed to idealna pora na pranie ubrań, które jeszcze zamierzam spakować. Miejsca mi jako tako starczy. Na dużej walizce musiałam co prawda usiąść żeby się ładnie domknęła, ale dam radę dorzucić tam jeszcze kilka ubrań :D mała zamyka się bez problemu, ale waży trochę za dużo, a wszystko przez laptopa! Bo ja jestem tak ogarnięta, że do tej pory nie wiem, czy mogę go mieć w małej walizce (i wtedy mam zapasowe 2 kg), czy mogę mieć torbę z lapkiem, i czy lecąc z NY do Chicago będę mogła mieć tę torbę, czy będę musiała płacić?? Noo w każdym razie laptopa biorę, w związku z czym moja mała walizka waży około 9kg, czyli o 1 za dużo. Cóż poradzić.
Do dużej upchnęłam za to dodatkową parę butów, a i tak będę mieć jeszcze zapasowy kilogram :)


worki próżniowe działają cuuda!



Ostatni czas był czasem spotkań ze znajomymi,czasem pożegnań. Niby się człowiek cieszy, bo hej! LECĘ DO USA! ale gdzieś w środku siedzi taki mały smutek, który cały czas przypomina mi o tym, ile tutaj zostawiam. Niewątpliwie będę tęsknić.
Wiele rozmawiałam z przyjaciółmi o tym, co robiliśmy razem. Cieszyliśmy się z każdej, najmniejszej rzeczy. Warto doceniać drobiazgi i czerpać radość ze zwykłych rzeczy.
Lubimy świętować codzienność.





To są truskawki :)


To jaa sama zrobiłam! :D :D

Za 10h pożegnam rodziców, wsiądę w samolot i polecę sama na drugi koniec świata. 
Cóż, czas dorosnąć.



5 komentarzy:

  1. Baska, powodzenia! Szczesliwego lotu i dawaj znac jak juz bedziesz na miejscu! :) Nie moge sie doczekac pierwszych wrazen, szkolenia i rodziny. Rob milion zdjec! Rety, czuje sie jakbym sama juz jutro leciala :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa o rety to już :D ... życzę spokojnej podróży i czekam z niecierpliwością na posta z pierwszymi wrażeniami!
    PS
    właśnie rób milion zdjęć! :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż sama się zestresowałam tymi wszystkimi pożegnaniami...strasznie tego nie lubię i wolałabym jakoś ominąć!
    Powodzenia w New Yorku :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pomyśle, że mnie to czeka już za miesiąc to aż mam ciary ! :O
    W każdym razie życzę powodzenia i do zobaczenia w Chicago! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe wiem, że to nie jest absolutnie śmieszne, tylko TRAGICZNE ale ten moment z dokumentami mnie rozbawił ( to chyba z nerwów :P) dziś caaały dzień o Tobie myślałam, że to już :)
    już pewnie jesteś w NY, więc czekamy na relacje i POWODZENIA!!!!! :** see yea in USA

    OdpowiedzUsuń